Czytelnia

Nie noś, bo przyzwyczaisz! Czy można uzależnić dziecko od noszenia?

17 wrz, 2024

zespół redakcyjny

Niezależnie od tego, czy dopiero debiutujemy w roli rodziców, czy wchodzimy w tę rolę kolejny raz, możemy usłyszeć wiele sugestii związanych z wychowywaniem dziecka. Sugestii, o które praktycznie nikt z nas nie prosił, a każdy otrzymał. Część z nas pewnie się dowie, że spanie w jednym łóżku z małym dzieckiem nie jest dobrym pomysłem – podobnie zresztą jak reagowanie na jego płacz i noszenie na rękach. To przekonania, które wciąż mają się dobrze. Dziś przyjrzymy się ostatniemu z nich. Czy w słynnym „Nie noś, bo przyzwyczaisz!” jest choć trochę prawdy?

„Szczęśliwe, błogosławione dziecko jest jednością, ciągłością, całością. Żaden punkt ciała nie pozostaje obojętny na działanie. Wszystko się w nim rusza. Wszystko się przemieszcza, wszystko żyje razem w najzupełniejszej harmonii” – tak o pierwszych minutach życia dziecka pisał Frederick Leboyer, francuski położnik, autor wydanej w 1974 roku książki „Narodziny bez przemocy”. 

Leboyer był głosem wszystkich rodziców, którzy chcą urodzić swoje dziecko w bezpiecznej, pełnej spokoju i miłości atmosferze. To jednak wcale nie było takie proste – medykalizacja porodów i surowe metody wychowawcze (będące pokłosiem rewolucji przemysłowej) w tamtych latach były zjawiskiem powszechnym.

Co ciekawe, zaledwie dwa lata wcześniej, w 1972 roku, powstała pierwsza niemiecka manufaktura chust – Didymos. Jak widać, lata siedemdziesiąte przyniosły wiele zmian i nowych spojrzeń na wsparcie okołoporodowe i rodzicielskie. Nie była to jednak nowa moda, która przywędrowała do nas od naszych zachodnich sąsiadów. O nie!

To mądrość naszych przodków, którzy od tysięcy lat rodzili w zgodzie z instynktem i nosili swoje dzieci!

Nikt nie mówił im, że takim zachowaniem mogą przyzwyczaić je do noszenia. To my, współcześni ludzie, na jakiś czas zapomnieliśmy o tym, jakie to ważne. Odzwyczailiśmy się, ale szczęśliwie tylko na chwilę. Teraz wszystko się zmienia. Dziś widok rodzica noszącego dziecko w chuście czy nosidle nikogo już nie zaskakuje. Mimo to z różnych stron mogą dotrzeć do nas nieprzychylne komentarze, na czele z powszechnym „Nie noś, bo się przyzwyczai”. 

Czy jednak noworodek, który potrzebuje czułości i bliskości najważniejszych w swoim życiu osób, faktycznie może przyzwyczaić się do noszenia? Nie. Noszenie nie jest dla niego żadną nowością, którą bliscy oferują mu narodzinach. Jest czułą kontynuacją, którą doskonale zna z życia w brzuchu mamy.

Nie noś, bo przyzwyczaisz? Dziecko przecież rodzi się przyzwyczajone do noszenia! 

Było noszone, kołysane i otulane przez wiele miesięcy – i to jeszcze zanim przyszło na świat. Pływało w ciepłych wodach płodowych i kołysało się w rytm oddechów, spacerów i tanecznych kroków mamy. 

Świat, na który przychodzi noworodek, pełen jest jednak bodźców, które do tej pory były tłumione przez wody płodowe, powłoki brzuszne i dźwięki dochodzące z narządów wewnętrznych mamy. Dziecko szuka więc ukojenia i najczęściej znajduje je w ramionach osoby, której zapach i smak zna najlepiej. Kołysanie, tulenie, bycie blisko mamy daje mu poczucie bezpieczeństwa. 

Co więcej, każde ludzkie niemowlę – niezależnie od tego, w jakiej części świata się rodzi – potrzebuje również ciepła, ruchu, bliskości i pożywienia, a noszenie w chuście (w nosidle, na rękach) zapewnia mu bliskość i dostęp do pokarmu. Słynne „Nie noś, bo przyzwyczaisz!” nie sprawdza się więc ani trochę.

Nie noś, bo przyzwyczaisz? Poczucie bezpieczeństwa, dotyk i zaspokajanie potrzeb dziecka są kluczowe dla budowania więzi

Niemowlę, które znajduje się w stałym kontakcie z rodzicem, szybko przekonuje się, że wszystkie jego potrzeby mogą być zaspokojone niemal od razu. Kontakt fizyczny to pierwszy kanał komunikacji między rodzicem a dzieckiem, czego najlepszym przykładem są wczesne oznaki głodu. 

Głodne niemowlę zaczyna się wiercić, otwiera buzię, wysuwa język, poszukuje piersi – jeśli zareagujemy na tym etapie, nie doprowadzimy do sytuacji, w której dziecko będzie głośno płakać, przez co trudno będzie je uspokoić (to już późne oznaki głodu). Rodzice, którzy są blisko, mogą szybko odczytać dziecięce sygnały. Dla dziecka z kolei to informacja, że najważniejsze w jego życiu osoby są tuż obok, reagują na wysyłane przez nie komunikaty i zaspokajają jego potrzeby. 

Noszenie w chuście nie tylko wzmacnia kompetencje rodzica, ale też wspiera budowanie więzi z dzieckiem

Pierwsze tygodnie życia dziecka to czas, w którym dużą wagę przywiązujemy do liczb. Waga urodzeniowa, wzrost, przyrosty dzienne, a to wszystko skrupulatnie przenoszone na siatki centylowe. Jest jednak coś, czego zważyć ani zmierzyć po prostu się nie da. To więź.

Budowanie więzi z dzieckiem to wyjątkowy proces, który możemy wspierać będąc blisko dziecka, zaspokajając jego potrzeby i zapewniając mu poczucie bezpieczeństwa. Płacz niemowlęcia nie jest szantażem ani manipulacją. Nasza rodzicielska intuicja słusznie podpowiada nam, że napięcie bardzo często mija, gdy tylko przytulimy dziecko do siebie. To wyraz czułości i uważności, a chusta może stać się naszym sprzymierzeńcem w budowaniu więzi, ale też rodzicielskiej codzienności.

Bibliografia:

Leboyer F., „Narodziny bez przemocy”, Warszawa 2012

Newsletter

Rodzicu,

bądź na bieżąco!

Wychodząc naprzeciw potrzebom rodziców przygotowałam spersonalizowany dla nich newsletter. Drogi Rodzicu, jeśli chcesz otrzymywać spersonalizowane materiały i artykuły, gorąco zapraszam Cię do zapisu do newslettera dla rodziców 🙂Zapis do neslettera da Ci też dostęp do Strefy Free z darmowymi materiałami dla Was 🙂