Zawiązać chustę można na 101 sposobów. Kreatywni zawiążą nawet na sposobów 150. Ale o ile samo chustonoszenie jest wyrazem kreatywności i pozytywnie wyróżnia, o tyle w technice wiązania kreatywność i wyindywidualizowanie się 😛 nie zawsze są wskazane.
W wiązaniu najważniejsze jest bezpieczeństwo. I nie chodzi tu tylko o to, że dziecko ma nie wypaść na podłogę. Warto pamiętać, że natura wyposaża człowieka w jeden kręgosłup na całe życie, dlatego trzeba o niego dbać od początku. Nieumiejętna pielęgnacja oraz nieprawidłowe podnoszenie i noszenie dziecka mogą dać opłakane skutki dla obydwu kręgosłupów – niemowlęcego i rodzicielskiego.
na zdjęciu: autorka z dzieckiem w kangurku, lato 2010.
Z punktu widzenia pozycjonowania w chuście dziecka, im jest ono mniej dojrzałe, tym ważniejsze jest utrzymywanie zaokrąglonego kształtu plecków (kształt litery C). Zaokrąglenie to uzyskuje się nadając dziecku głębokie zgięcie w stawie biodrowym przy niewielkim odwiedzeniu nóżek. Odwiedzenie przekraczające 90 st. oznacza niemożność wprowadzenia głębokiego zgięcia w biodrze, a zatem utrzymuje miednicę w przodopochyleniu, a zatem prowokuje dziecko do odginania się i prostowania kręgosłupa. Czyli przy nadmiernym odwiedzeniu mamy spionizowane dziecko, co nie jest fizjologiczne w przypadku malucha, które nie osiągnęło jeszcze umiejętności samodzielnego siadania. Przyglądając się poszczególnym wiązaniom, największe odwiedzenie (podobne jak nosidła ergonomiczne oraz chusty elastyczne) wymuszają wiązania z krzyżem, np. 2x i plecak z krzyżem. Zatem jakie wiązania warto rozważyć dokonując wyboru dla własnego maleńkiego dziecka? Pośród wiązań z przodu najmniejsze odwiedzenie umożliwia kangur, za nim plasuje się kieszonka. Na plecach fizjologiczną pozycję daje plecak prosty. Na boku godny polecenia jest kangur na biodrze, a także zastosowanie chusty kółkowej z odwróconą krawędzią. Wybrane wiązanie ma odpowiadać etapowi rozwoju na jakim znajduje się dziecko i brać pod uwagę ewentualne wyzwania rozwojowe oraz ograniczenia.
Z punktu widzenia noszącego najmniej obciążający jest plecak prosty. Pozwala zamotać dziecko na indywidualnej wysokości, prawie nie zmienia środka ciężkości noszącego, jest też dość łatwy do zawiązania. Jednak preferencje, potrzeby i możliwości każdego noszącego mogą się róznić. Ewentualne ograniczenia ruchowe noszącego, jak również lęk, mogą wręcz wykluczyć zastosowanie tych wiązań, które z punktu widzenia kręgosłupa dużego i małego są optymalne.
Właściwe wiązanie to kompromis pomiędzy potrzebami dziecka a potrzebami, możliwościami i ograniczeniami noszącego. Sam jego wybór to połowa sukcesu. Druga połowa to wykonanie wiązania w sposób poprawny, czyli prawidłowe ułożenie dziecka, dociągnięcie chusty w sposób utrwalający to ułożenie, na tyle mocno alby ciężar dziecka został przeniesiony na rodzica i rozłożony na nim równomiernie. Diabeł tkwi w szczegółach – nawet umożliwiającego minimalne odwiedzenie kangura da się zawiązać rozciągając dziecku nóżki do szpagatu. Sama widziałam…
(mój przeredagowany lekko artykuł z 2012 roku)